15 marca 2014

Rozdział 9

Kochani!!!
Dziękuję Wam za 2 000 wejść, za wszelkie komentarze i uwagi :)
Mam nadzieję, że nadal będziecie ze mną, ponieważ pisanie dla Was
to sama przyjemność :)
Z następnym rozdziałem mam dla Was małą niespodziankę, oby się spodobała ;)

______________________________________________________________


Po powrocie Shane poszedł prosto do swojego pokoju, a Kathy po Lane'a. Nie powiedziała mu nic, poza tym, że chłopak jest ranny. Nie wiedziała, czy może powiedzieć co się stało, czy Shane tego chce. Nie wiedziała, co wydarzyło się między braćmi, którzy byli teraz wrogami. Wolała zostawić to w jego rękach. Lane patrzył teraz w ranę Shane'a przez jego rozdartą koszulkę. Nie miał zadowolonej miny. Nie wydawał się zmartwiony jego raną, był raczej zły. Kathy domyślała się, że chodzi o ich „ucieczkę”.
- Zdejmij bluzkę. Zaraz wrócę. - Powiedział Lane wychodząc z pokoju.
Shane próbował podnieść obie ręce do góry, ale nie bardzo mu to wychodziło. Za każdym razem syczał z bólu. Unikał też wzroku Kathy. Widać było, że nie jest przyzwyczajony do proszenia o pomoc. Rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu nożyczek, scyzoryka lub czegokolwiek ostrego. Nie dostrzegła nic takiego na wierzchu, a nie miała zamiaru grzebać w jego rzeczach. Podeszła więc do niego i złapała koszulkę w pobliżu rany.
- Zostaw. - Wyszeptał Shane, patrząc na swoje buty.
- Sam nie dasz rady. Przykro mi. - Spojrzała na niego oczekując jakiegoś sprzeciwu, ale kiedy nic nie zrobił szarpnęła stanowczo koszulkę, która od razu się rozdarła. Pomogła mu zdjąć resztki, które z niej zostały i rzuciła je na podłogę. - Mogę ci kiedyś odkupić nową.
- Nie musisz. - Odpowiedział lekko się uśmiechając.
Kathy stała teraz przed nim, a na jej twarzy malowała się coraz większa troska. Już na początku, kiedy złapała go za koszulkę uświadomiła sobie, że będzie zaraz siedział przed nią półnagi. Nie miała doświadczenia w kontaktach z chłopakami, zwłaszcza takimi. Spodziewała się, że zrobi jej się gorąco ze wstydu i jej twarz obleje rumieniec. Tak jednak nie było. Troskę wywołały niewielkie blizny, jakie dostrzegła na jego klatce piersiowej, w okolicach brzucha i na ramionach. Była pewna, że na plecach ma nie jedną taką bliznę. Zastanawiała się od czego one są. W tej chwili poza nimi straszniejsza była świeża rana, z której co chwilę upływała kropla krwi. Podniosła z podłogi podartą koszulkę i delikatnie przyłożyła ją do rany. Nie miała odwagi na niego spojrzeć, ale czuła na sobie jego wzrok. W tej chwili do pokoju wszedł z powrotem Lane, trzymający w ręce niewielki flakonik. Kathy odsunęła się na bok robiąc mu miejsce.
- Może cię trochę zapiec. - Powiedział do Shane'a odkręcając buteleczkę.
Cała trójka patrzyła teraz, jak przezroczysty płyn zalewa zranione miejsce. Minęło kilka sekund zanim coś zaczęło się dziać. Krew zaczęła wyparowywać, a sama rana robiła się węższa. Trwało to chwilę. Na samym końcu, kiedy wszystko się zagoiło, wypłynęła błękitna kropla. Kapnęła na podłogę zostawiając po sobie biały ślad, który wyglądał jak szron. Lane wyprostował się zakręcając  butelkę z uzdrawiającym płynem. Usiadł na brzegu łóżka i popatrzył na nich z gniewem.
- Teraz mi powiecie co się stało, bez wykręcania się.
Kathy zerknęła na Shane'a, który wkładał na siebie nową bluzkę. Nie spieszyło mi się do wyjaśnień, a ona nie wiedziała, co ma mówić.
- No więc... - zaczęła dobierając w myślach słowa – rozmawialiśmy w lesie, kiedy nagle pojawił się jakiś niebiesko włosy chłopak.
- To był Daniel. - Odezwał się cicho Shane.
Lane był wyraźnie zaskoczony tym co usłyszał Kathy doszła do wniosku, że doskonale zna sytuację Shane'a. Opowiedziała więc co się stało, zatrzymując się w momencie, w którym wyczarowała bańkę świetlną.
- Mów dalej. - Zachęcił ją Lane.
Zanim jednak coś powiedziała, Shane ją uprzedził.
- Obroniła mnie. Żałuj, że tego nie widziałeś. Wbiegła między mnie a Daniela, machnęła ręką i dookoła nas pojawiła się jakaś świetlna kula, która powstrzymała lecący pocisk.
Lane nie krył zdziwienia. Pewnie sama Valerie byłaby zaskoczona. Rozmawiali jeszcze chwilę, po czym Lane zszedł na dół. Shane stał w oknie zamyślony, więc Kathy odwróciła się do wyjścia. Stanęła jeszcze na moment w drzwiach i spojrzała w jego stronę.
- Na pewno wszystko ok? - Zapytała.
- Co?
- Z ramieniem. Nie boli? - Chciała zapytać o to jak się czuł po walce z własnym bratem, ale nie potrafiła. Nie czuła się dobrze w wtrącaniem się do jego życia. Ledwie go znała.
- Nie boli. Jakby nic się nie stało.
Uśmiechnęła się lekko i wyszła z pokoju.

Przez kilka dni Kathy, Shane, Cleo, Selma i Kristan ćwiczyli na arenie pod czujnym okiem Lane'a. Nawet Shane starał się nie stać z boku. Najlepiej chyba współpracował z Selmą, która starała się kierować jego płomyki w różne strony, nie odzywając się przy tym do niego, nie krytykując, nie krzycząc, jak to miała w zwyczaju Cleo. Ona i Kristan kombinowali coś z rosnącym pędem, który obecnie był pod napięciem i trzaskał dookoła iskrami. Tylko Kathy siedziała teraz z boku, ponieważ jako jedyna nie potrafiła wydobyć z siebie własnej mocy. Zastanawiała się, czy ujawnia się ona tylko w chwilach zagrożenia życia. Kilka razy przyłapała Shane'a wpatrującego się w nią. Ciekawiło ją zjawisko przyciągania. Chciałaby bardziej się skupić na ćwiczeniu go niż bezczynnym siedzeniu i obserwowaniu poczynań reszty. Nagle usłyszeli z oddali jakiś przeraźliwy skowyt. Za chwilę do ich uszu dobiegły odgłosy strzałów. Później nastała cisza, a niebo zaczęło robić się czarne. Przy jednym boku Kathy stanął Shane, a przy drugim Lane. Wszyscy wpatrywali się w niebo, na którym zaczęły wirować biało szare smugi. Kłębiły się jak chmury na wietrze, aż w końcu z ich głębi wyjrzała na nich ogromna twarz pokryta bliznami. Otworzyła usta, z których zaczął wylatywać czarny dym, a z niego z kolei wyskakiwały jakieś stwory. Przypominały trochę kościste zombie, niektóre miały cienkie, spiczaste skrzydła, którymi bez problemu mogły dźgnąć człowieka na wylot. W mgnieniu oka rozpętała się na arenie wojna. Mieszkańcy Drayton, którzy byli tu dłużej od nich, walczyli teraz z obcymi stworami. Kathy dostrzegła w dali Nanami, która wymachiwała swoim mieczem wokół siebie. Z taką lekkością pokonywała wrogów, jakby odganiała od siebie muchy. Sprawni byli także łucznicy, którzy nie potrzebowali fizycznego kontaktu, by ich pokonać. Trafiali ich prosto w serca, o ile je posiadali. Pokonani zmieniali się w pył. Kilku „zombie” zmierzało w ich stronę. Jedynie Kristan wykazał się sprytem i jednym dotknięciem ziemi sprawił, że przed nimi pojawiła się otwarta dziura, do której powpadały potwory, po czym zamknęła się natychmiast.
- No nieźle! - Zapiszczała Cleo, klaskając i podskakując jednocześnie.
Z drugiej strony jednak biegli już następni. Tym razem Selma swoją siłą telekinezy uniosła z ziemi średniej wielkości głaz i rzuciła prosto w jednego roztrzaskując go o ziemię. Znów usłyszeli piski Cleo, rzucającej się Selmie na szyję. Shane co chwilę ciskał w jakiegoś kulami ognia. Kathy rozglądała się tylko dookoła. Była zła, że nie potrafi im pomóc. Zaczęła wpatrywać się w swoją wyciągniętą dłoń, skupiając na niej całą swoją siłę woli. Wyobrażała sobie, jak zaczyna błyszczeć, zmieniając się w jakąś poświatę. Pragnęła tego całym sercem. I nagle ku jej zaskoczeniu coś zaczęło się dziać. Odszukała wzrokiem Shane'a, który ją obserwował. Po chwili dopiero zauważyła, że jego dłoń jest skierowana w jej stronę. Dzieliło ich parę kroków. Z ich dłoni zaczęły tworzyć się jakby nici, które na środku połączyły się w jedną, szerszą i jaśniejszą. Ich ręce zaczęły drżeć. Oboje wiedzieli, że jeśli nad tym nie zapanują, to co udało im się stworzyć zniknie. Świetlna linia, która ich łączyła zaczęła pękać na brzegach. Reszta obserwowała ich w milczeniu. Lane otwierał co chwilę usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamykał nie znajdując odpowiednich słów. Przy środku tej linii stanęła Selma. Zmrużyła oczy i po chwili linia zrobiła się znów gładka. Utrzymywała ją swoją siłą woli. Dołączyła do nich Cleo. Z jej ręki sypały się jasne iskry, które łączyły się ze świetlną linią. Kathy poczuła lekkie ukłucia w dłoni, ale były do zniesienia. Sami nie wiedzieli co robią i co mają zamiar zrobić. Popatrzyła na Shane'a, potem na twarz unoszącą się pod niebem i potem znów na niego. Kiwnął głową na znak, że rozumie o co jej chodzi. Zrobił kilka kroków w jej stronę. Oboje zaczęli powoli, tak żeby dziewczyna nadążały, unosić dłonie w stronę nieba. Widzieli jak gromada stworów zmierza w ich kierunku. Skupili się na tym, co zamierzali zrobić i pchnęli piorunującym światłem w górę. Pocisk poszybował prosto w bliznowatego, trafiając go w jedno oko. To wystarczyło. Twarz wykrzywiła się, jakby w bólu, zamigotała i zniknęła. Biegnące do nich potwory zmieniły się w pył zasypując wszystko w ich pobliżu. Przez chwilę nie widzieli nic poza szarością. Kiedy pył osiadł na ziemi, rozejrzeli się dookoła. Nikt już nie walczył. Wszystkie oczy skierowane były na ich piątkę. Pewnie zastanawiali się nad tym, jak tacy nowicjusze mogą zrobić coś takiego. Shane uśmiechał się, jakby pokonał przed chwilą całe zło świata. Kathy była w tak wielkim szoku, że nie wiedziała co ze sobą zrobić. Cleo skakała z radości co chwilę poszturchując Selmę i Kristana.
- Nie wiem jakim cudem udało wam się zrobić coś takiego. - Odezwał się Lane, który wyglądał,jak małe dziecko, które dostało wymarzoną zabawkę. - Jestem pod wrażeniem.
Jednak to nie był koniec zmartwień. Na niebie dostrzegli błysk, a w chwilę później kulę opadającą na ziemię. Dochodziły z niej trzaski i przeraźliwe jęki. Zakręciła się i usłyszeli niski głos.
- To jeszcze nie koniec. Wiemy, że macie Świetlną dziewczynę. Prędzej czy później dopadniemy ją a wtedy nadejdzie wasz koniec. Strzeżcie się, bo nie znacie dnia ani godziny.
Usłyszeli jeszcze śmiech zanim kula zniknęła.

10 komentarzy:

  1. Jej, jestem pierwsza!
    Niesamowite. Ta akcja z raną jak ona nie go patrzyła i nie wiedziała co powiedzieć, a on jest tak odważny. I to jak się połączyli. Szkoda, że to tylko tyle. Miałam nadzieję, że to będzie coś głebrzego, ale trudno. Tak też jest niesamowicie. A może jeśli oni połączą się w piątkę to będzie jakieś BUM!! super? Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. Czyja była ta twarz? Szkoda, że nie zrobiła tego sama, a jak już miał jej pomóc super byłoby jakby się dotknęli czy coś, ale tak naprawdę to jest super niesamowite jak to się stało. Ciekawe co będzie dalej. Kocham Kathy i Shana ♥ I ten głos. Kathy musi teraz uważać. Szkoda, że siedzi sama, ale to jest jednocześnie takie słodkie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah. Znowu tyle emocji :D
      Jakoś nie chciałam z dotykiem, bo kurczę, co będą się tak ciągle dotykać :P Ich zdolności powoli zaczynają się rozwijać, nie będą zależne tylko od tego, czy się dotkną :) To zjawisko przyciągania to coś bardziej głębszego niż jakaś tam wspólna moc dwójki ludzi, ujawniająca się poprzez dotyk.
      A czy taka wielka szkoda, że sama nie walnęła światłem w tą twarz? :) Sama zaczęła od skupienia się na własnej mocy, czym jednocześnie "przyciągnęła" Shane'a :)

      Usuń
    2. Och, jeśli tak to... no po prostu bomba! Ona go przyciąga? (Pociąga pewnie też XD) To takie niesamowite, to ona sprawiła, że skupił na niej swoją uwagę? Jakie to, kurczę, super! Teraz jeszcze bardziej nie mogę się doczekać następnej części!

      Usuń
    3. Oboje się przyciągają :) Czy pociągają, nie wiem :P

      Usuń
    4. Oj wiesz, wiesz... Czyli jak on się skupi to ona to poczuje? Ale na czym ma się skupić. Na płomieniach raczej nie, bo to nie działa :/

      Usuń
  2. Witaj :)

    Na początku chcę powiedzieć, że śliczna jest ta piosenka którą proponujesz na początku rozdziału. Włączyłam ją sobie i teraz słucham na okrągło :)
    Shane "nie jest przyzwyczajony do proszenia o pomoc". Chłopak jest tak cholernie dumny i zacięty. Uważam że w jego życiu musiało zdarzyć się coś przejmującego a może strasznego, więc dlatego taki jest. Już nie mogę się doczekać aż nam to wyjawisz! W dodatku te blizny! Aż przeszedł mnie dreszcz niepokoju. Kto mu to zrobił? Daniel? Jejku, ale Ty lubisz trzymać w niepewności!
    Kathy ciekawi zjawisko przyciągania? Ja normalnie umieram z ciekawości!! Czyli Kathy jakby "zwiększa" moc innych? Kurczę, muszę przyznać że walka z tymi "zombie" była niezwykle ekscytująca, aż miałam gęsią skórkę na całym ciele. Ale to przesłanie - groźba na końcówce wywołują niepokój.... brrr.
    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się podoba ta piosenka, zdecydowanie bardziej od oryginału. On ogólnie ładne covery robi :) Polecam posłuchać :)
      Co do Kathy. Dzięki temu przyciąganiu jej moc i Shane'a się zwiększa, ale tylko ich, kiedy są razem. Reszta po prostu może łączyć razem swoje moce, włączając w to także tą dwójkę. Dlatego uczą się od początku współpracowania ze sobą :)

      Usuń

Obserwatorzy