14 kwietnia 2014

Rozdział 13


Na arenie mieszkańcy Drayton walczyli o życie. Atak był kompletnie niespodziewany, żadne bariery ochronne nawet nie zareagowały dając wrogowi przewagę. Nikt nie był do tego przygotowany. Nawet wszechwiedząca Valerie patrzyła na wszystko w osłupieniu. Zażądała aby każdy dom trzymał się razem, żeby każdy wzajemnie sobie pomagał. Ucieczka nie wchodziła w grę. Musiała walczyć o to miejsce, w końcu to ona je stworzyła. Wiedziała też z jakiego powodu jest ta walka. Kathy była Świetlną dziewczyną, czyli kimś kto mógł korzystać z mocy innych wzmacniając swoją własną. Mogła połączyć kilka z nich w jedną najpotężniejszą. Taką moc właśnie chcieli zdobyć ich wrogowie. Valerie niestety nie zdawała sobie sprawy z tego z kim tak naprawdę walczą. Miała się o tym dowiedzieć dopiero później. Teraz robiła wszystko na co było ją stać by zapewnić swoim uczniom jak najlepszą ochronę. Swoimi czarami budowała co jakiś czas na nową bariery osłonne otaczające całe Drayton. Pomagała tym, którzy zostali ranni, żeby jak najszybciej mogli wrócić na arenę i pomóc sowim przyjaciołom. Wiele z tych osób było lepszych będąc w grupach niż walcząc w pojedynkę. Na tym właśnie polegały nauki wzajemnej pomocy, wspierania się. Każdy tutaj mógł osiągnąć niemożliwe, jeśli tylko potrafili sobie zaufać. Atakowały ich przeróżne stwory. Kamienne gargulce, potrafiące latać, mogły przenosić praktycznie wszystko w powietrzu, dzięki czemu mogły wyłapywać ludzi i ciskać nimi gdzieś w dal. Carniphila i Plująca Pokrzywa to stwory roślinne, sięgają czasem pięciu metrów wysokości, które trują i paraliżują swoich przeciwników na jakiś czas, lub częściowo ich spowalniają, ta pierwsza niestety może się poruszać atakować przy tym swoimi korzeniami. Lodowy Golem, jak sama nazwa może wskazywać, atakuje lodowymi pociskami, potrafi wokół siebie wytworzyć zasłonę w postaci śnieżnej zamieci. Duch Ognia wytwarza wichury, sypiące samym popiołem, rzuca ognistymi kulami, potrafi w jednej sekundzie zniknąć i pojawić się w innym miejscu. Blubb, czyli Duch Wody, wytwarza bańki wodne, z których ciężko się wydostać, przy połączeniu mocy z Lodowym Golemem może wywołać gradobicie. Poza stworami stworzonymi prosto z żywiołów, które na co dzień nas otaczają, istnieją też te bardziej demoniczne. Askarak, Imp, Eclipse Knight, Silencer. Jedne z najgroźniejszych jakie kiedykolwiek powstały w czeluściach samego zła. Pierwsze dwa posługują się przeróżną bronią, która na pozór wygląda jak zwykłe miecze, maczugi z kolcami czy maczety. Kolejne dwa to demony, które posługują się głównie czarami, które wysysają energię z przeciwników, mamią ich nawracając przeciw swoim. Były też takie, które jednym ciosem zostały pokonywane, ale teraz ich przerażająca przewaga liczebna robiła ogromne wrażenie. Valerie nie mogła pojąć tego wszystkiego. Nie miała pojęcia skąd te stwory w ogóle się tu wzięły. Nigdy nie były skłonne walczyć na czyiś rozkaz, nie wplątywały się w porachunki między ludźmi. Musiały zostać mocno zmotywowane, ktoś musiał im coś obiecać. Powoli zaczynała tracić siły. Obserwowała jak wszyscy mieszkańcy bronią tego, co stworzyła. Ci którzy byli tu najdłużej świetnie sobie radzili. Byli szybcy, potrafili unikać ciosów, wiedzieli gdzie i kiedy zaatakować. Osoby młodsze, ale odznaczające się już wcześniej wybitnymi zdolnościami, takie jak Nanami Takashi, teraz pomagały tym słabszym. Broniły ich za wszelką cenę, za cenę nawet własnego życia. Valerie martwiła się najbardziej o tych, którzy dołączyli do ich społeczności jako ostatni, czyli o podopiecznych Lane’a. Największy potencjał widziała w Cleo, która była zawsze bojowo nastawiona. Posiadała zdolność szybkiej reakcji, dzięki czemu udawało jej się unikać wszystkich ciosów i jednocześnie zadając je wrogom. Selma trzymała się blisko niej. Do tej pory zawsze spokojna, a dziś rzucała głazami na wszystkie strony. Kristan walczył przy boku Lane’a. Był dobry w swoim fachu, skuteczny przeciw Kamiennym Gargulcom, które łapał w sidła wyrastających natychmiast roślinom. Lane walczył wręcz, ale dzięki swoim zdolnościom czytania w myślach, potrafił przewidywać ruchy przeciwników. Valerie przeraziła się dopiero wtedy, kiedy nie dostrzegła nigdzie Kathy i Shane’a.

Ta dwójka kierowała się ostrożnie w stronę areny, nie zdając sobie sprawy z tego co tam się teraz działo. Dochodziły do nich krzyki, piski, odgłosy, których nie potrafili nawet określić słowami. Z każdym krokiem bali się coraz bardziej. Choć Shane nie pokazywał tego po sobie. Starał się zachować spokój, wesprzeć jakoś trzęsącą się ze strachu Kathy. Rozglądał się cały czas dookoła wypatrując wściekłego Aden’a. Wiedział już, że w szklarni nie widział Daniela. Słyszał kiedyś opowieści o ludziach, którzy potrafili zmieniać swoją postać, ale także wpływać na umysł kogoś, tak, że ten widział coś czego w rzeczywistości nie było. To potrafił Aden, dzieciak, który wyglądał na bezbronnego. Od samego początku coś mu w nim nie pasowało, ale nie wiedział co.
- Kim był ten facet? – Zapytał Kathy, która kurczowo trzymała się jego rękawa.
- Cevil Claven, mąż Valerie.
- Jej mąż? Czego chciał od ciebie?
- Mówił, że chce mieć moją moc. To on przyprowadził do nas Aden’a, on to wszystko zaplanował. Zwabił mnie do tego lasu. Nawet nie wiem jak się tam znalazłam.
- Jak to?
- No… Wstałam, nikogo nie było, więc wyszłam. Ale po wyjściu znalazłam się od razu przed szklarnią, a domu za mną nie było.
Shane przystanął i przejechał dłonią po twarzy. Był wykończony, a wiedział, że to dopiero początek. Czuł, że kiedy wyjdą z lasu czeka ich niemiła niespodzianka. Robiło się coraz ciemniej. Shane potarł dłonie i po chwili wypuścił z nich Feu. Ptak poleciał w górę, lekko zapłonął i rozświetlił im drogę.
- Nie wiedziałam, że potrafi coś takiego. – Odezwała się Kathy patrząc na ptaka z podziwem. Sama pewnie mogła coś takiego zrobić, w końcu była tą Świetlną dziewczyną, ale w tej chwili nie potrafiła się na niczym skupić.
- Nauczyłem go paru sztuczek. W końcu ogień też daję światło. – Uśmiechnął się do niej i ruszył dalej.
- Może jak już tak idziemy i nic się nie dzieje to spróbujemy… - Zaczęła ale Shane jej przerwał.
- Nie.
- Ale Shane…
- Mówię nie. Nie chcę, żebyś znowu zemdlała.
- Jak mamy nad tym zapanować, jeśli nie będziemy próbować? – Podniosła głos.
- A mamy jakiś przymus, żeby to robić?
- No nie wiem. Może kiedyś będziemy musieli uratować naszych przyjaciół.
- Myślę, że obejdzie się bez tego. Nie mamy słabych mocy, tylko nie potrafimy w pełni ich wykorzystać.
Kathy przez chwilę mierzyła go wzrokiem. Sama nie wiedziała, dlaczego chciała próbować po tym co się z nią stało. Z jednej strony chciała przyznać mu rację, ale z drugiej coś ją popychało do tego, żeby dowiedzieć się jak działa ich wspólna moc. Pragnęła tego tak bardzo, że nawet nie zauważyła tego, co właśnie zrobiła. Jej dłoń spoczywała na ręce Shane’a, nie na bluzce tylko na gołej skórze. Poczuła mrowienie w palcach i ciepło.
- Co ty robisz do cholery? – Krzyknął Shane odpychając jej rękę.
- Ja… Nie wiem. Tak samo…
- Samo? Twoja ręka sama mnie złapała?
- Nie wiem! Widzisz. Nawet nad takim czymś nie potrafię zapanować.
- Nie potrafisz zapanować nad chęcią dotknięcia mnie?
Spojrzała na niego, żeby sprawdzić czy powiedział to na głos, czy tylko jej się wydawało. Patrzył na nią bez cienia uśmiechu na twarzy.
- Możliwe. Nawet nie wiedziałam, że ruszam ręką.
Ściągnął rękawy i wsadził ręce do kieszeni.
- Chodź. Jesteśmy już blisko.
Resztę drogi pokonali w milczeniu. Nie pozwolił już na to, by znalazła się na bliższą odległość niż wyciągnięcie ręki. Chciał mieć ją jak najbliżej siebie, ale nie za cenę jej krzywdy. Dochodząc do skraju lasu, wiedzieli już, że dzieje się coś bardzo złego. Chociaż złego to zbyt małe określenie na to, co zobaczyli chwilę później. Na arenie znajdowali się wszyscy których znali, walczący ze stworami, które pierwszy raz na oczy widzieli. Szybko odszukali swoich przyjaciół dołączając do nich.

10 komentarzy:

  1. Łał! Super! Fajnie, że Shane się o nią martwi i chce mieć ją blisko. Ciekawe jak to się stało, że ona go dotknęła. Smutno trochę, że nie pozwolił jej się zbliżyć. Na jej miejscu też bym chciała spróbować jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka to siła przyciągania :P

      Usuń
    2. Łał ;) Aż taka!
      Zależy jeszcze jakiego przyciągania ♥
      A jak połączyć ♥ i magię to... ;)

      Usuń
    3. To będzie podwójne BUM XD

      Usuń
  2. No hej ;)

    Na początek chcę powiedzieć, że piosenka którą polecasz do rozdziału jest świetna! Teraz siedzę i jej słucham non stop ;)
    Podoba mi się jak prowadzisz akcję. Piszesz tak, że siedzi się jak na szpilkach, zagryza paznokcie i czeka na rozwój wydarzeń. Miałam tak kiedy wiele lat temu czytałam Harrego Pottera, a więc to spory komplement ;)
    Bardzo fajnie przedstawiasz postaci, można się z nimi zżyć i polubić.
    Ale przede wszystkim nie można się doczekać następnego rozdziału. Hej! Tak w ogóle ten rozdział był zdecydowanie za krótki! ;)

    Widać że K&S lgą do siebie. Wow. Ale to w końcu siła przyciągania ;)

    Chciałabym trafić kiedyś do takiego Drayton. No i oczywiście spotkać takiego Shane'a ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to faktycznie spory komplement :) Nigdy bym nie pomyślała, że coś co napiszę zostanie porównane w jakimkolwiek stopniu do Harrego Pottera :) Także bardzo dziękuję za te słowa :)
      Sama bym chciała trafić do takiego miejsca i poznać takich ludzi :)

      Usuń
    2. Też bym tak chciała ;)

      Usuń
  3. Ejj <3 Kiedy nowy next ? :)))

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy